Bieszczadzkie anioły z Jagiełły, czyli szkolna wycieczka drugoklasistów
DZIEŃ I
Rano 28 maja 2018 r., my, uczniowie klas drugich I LO im. Władysława Jagiełły w Krasnymstawie, wraz z opiekunami: p. Anną Rycyk, p. Anną Kowalską i p. Katarzyną Nowacką, wybraliśmy się na wycieczkę w Bieszczady. Po kilkugodzinnej podróży dotarliśmy do Sanoka, gdzie zwiedziliśmy tamtejszy Skansen – Muzeum Budownictwa Ludowego. Tradycyjne chaty Bojków (mniejszość etniczna tamtych ziem) oraz rekonstrukcja podkarpackiego miasteczka wywarły na nas duże wrażenie. Mogliśmy się poczuć jakbyśmy podróżowali w czasie, niektórzy z nas chętnie przebierali się za pracowników dawnej poczty i strażaków. Także panie profesorki korzystały z uroków skansenu, wcielając się w rolę aptekarza czy wiejskiego nauczyciela sprzed ponad stu lat, bowiem mieliśmy możliwość obejrzenia wnętrza przedwojennej apteki i zwiedzenia budynku starej szkoły.
Galicyjskie mapy w języku polskim bez zaznaczonej Rzeczpospolitej, twarde ławy i ciemna klasopracownia sąsiadująca z mieszkaniem nauczyciela, zrobiły na nas duże wrażenie. Nie sposób opisać, jak bardzo warunki edukacji zmieniły się na przestrzeni lat. Ta wizyta uświadomiła nam, jaki trud podejmowali dawniej ludzie, aby móc się kształcić i walczyć o lepsze życie. Po zwiedzeniu Skansenu wybraliśmy się nad Jezioro Solińskie. Zakupiwszy pamiątki i zrobiwszy zdjęcia na tle lazurowej wody połyskującej w promieniach zachodzącego słońca, wyruszyliśmy do ośrodka wypoczynkowego „Uroczysko” w Zwierzyniu, gdzie zjedliśmy smaczną obiadokolację i zakwaterowaliśmy się w domkach typu brda.
DZIEŃ II
29 maja, tuż po śniadaniu, przejechaliśmy na szlak górski w towarzystwie bieszczadzkiego przewodnika, pana Grzegorza Derenia. Nasza wędrówka trwała 5 godzin. Podziwialiśmy uroki przepięknej Połoniny Wetlińskiej, docierając do jednego z najwyżej położonych schronisk w Bieszczadach – Chatki Puchatka. Dotarliśmy w pobliże granicy polsko-słowacko -ukraińskiej. Po wędrówce przejechaliśmy na miejsce wypału węgla drzewnego (oglądaliśmy tzw. retorty), następnie do Polańczyka - na punkt widokowy nad Zalewem Solińskim.
W drodze powrotnej wysłuchaliśmy opowieści o ostatnim płanetniku, Wojciechu Rachwale. Ta opowieść brzmiała jak legenda, jednak wydarzenia opisane przez pana przewodnika miały miejsce stosunkowo niedawno. Pochodzący z Przysietnicy Wojciech Rachwał był płanetnikiem (funkcjonuje też inna nazwa tego zawodu - chmurnik). Zawodowo zajmował się przeganianiem chmur. Istnieje wiele opowieści na temat tego, jak potrafił kontrolować pogodę. Wojciech Rachwał żył w latach 1891-1973, a więc starsze pokolenia pamiętają jeszcze jego czyny. Być może za piękną pogodę na szlaku powinniśmy być wdzięczni właśnie owemu ostatniemu chmurnikowi, krewnemu naszego przewodnika.
Po obiadokolacji urządziliśmy ognisko z tańcami. Ćwiczyliśmy kroki walca i belgijki, a nawet… poloneza. Śpiewaliśmy także przeróżne piosenki, a prawdziwym szlagierem wyjazdu okazał się utwór: "Róża i bez" w wykonaniu chłopców.
DZIEŃ III
30 maja ruszyliśmy w drogę powrotną. Tym razem zwiedziliśmy Muzeum – Miejsce Pamięci w Bełżcu. W milczeniu przemierzaliśmy smutne, puste pogorzeliska - ślady hitlerowskiego ludobójstwa. Bardzo symboliczna okazała sie wizyta w Sali Kontemplacji. Każdy z nas w ciszy oddał hołd zamordowanym. Potem zgodnie przyznaliśmy: "Nigdy więcej wojny" i taki też wpis umieściliśmy w pamiątkowej księdze.
Po zwiedzeniu byłego obozu zagłady wyjechaliśmy do domu. Na trasie byliśmy świadkami 62. Międzynarodowego Wyścigu Kolarskiego Przyjaźni Polsko-Ukraińskiej.
Bieszczadzkie wojaże bardzo miło zapisały się w naszej pamięci. Spędziliśmy wspaniałe chwile w gronie przyjaciół i nauczycieli, którym serdecznie dziękujemy za poświęcony nam czas!
I ja tam byłam! Katarzyna Dudek z klasy II B